Przygotowania do nich rozpoczęłam jak mi się zdawało
odpowiednio wcześnie, tzn. jakiś tydzień przed uroczystością, w sobotę 5
grudnia, co oczywiście okazało się zdecydowanie za późno…:) Na szczęście balony
i butla z helem, które zamówiłam niewystarczająco wcześnie dotarły już w
poniedziałek i przynajmniej co do dekoracji byłam spokojna. Trudniej było
zorganizować się z pieczeniem bo przecież nie można upiec tortu na kilka dni
przed przyjęciem :P W środę zrobiłam duże zakupy, listę miałam już gotową od
kilku dni. Od czwartku w każdej chwili ogarniałam chałupę, żeby nie robić tego
w ostatniej chwili. Mimo napiętego harmonogramu postanowiłam nie odpuścić
treningów, także wtorek, środa i czwartek wieczór poza domem. Pieczenie
zaczęłam już w czwartek. W piątek na szczęście mój wspaniałomyślny synek zasnął
przed południem na 4 h i dzięki temu udało
mi się dokończyć porządki, upiec biszkopty do tortu i dokończyć girlandę na
tenże tort. Wszystko wydawało się iść super, w piątek po południu miałam
załatwioną do synka teściową, więc byłam
spokojna, że z pieczeniem na luzie się wyrobię. Szybko jednak okrutna rzeczywistość zweryfikowała moje plany
bo całe to pieczenie zajęło mi trochę więcej czasu niż się spodziewałam. Stałam przy
garach lub raczej blachach i mikserze do późna i byłam padnięta, a jakże
zakwaszone nogi wchodziły mi po prostu w dupę. Ostatkiem sił udało mi się jeszcze wypełnić balony helem i dokończyć dekorowanie pokoju bo chciałam, żeby Kuba już z samego
rana miał radochę. W sobotę mój ranny ptaszek obudził mnie o 4 i czułam się już
naprawdę zmęczona, powoli wszystko zaczęło iść nie tak jak trzeba i w
rezultacie nie ogarnęłam wszystkiego tak jak chciałam. Całe szczęście, że Pan
domu zajął się przygotowaniem dań nie na słodko, chwała mu za to! Kiedy przyjechali goście stół był jeszcze nie nakryty, ja biegałam po domu coś
tam kończąc, przystrajając tort, przebierając Kubę w strój galowy ;) Okazało
się, o czym wcześniej nie pomyślałam, że nie mamy zastawy na 12 osób i na stole znalazły się chyba 3 różne, kompletnie do siebie nie pasujące, o szampanie zapomniałam,
chłodzi się do tej pory w lodówce. Kubuś przez pierwszą godzinę uroczystości głównie
płakał bo był w szoku, że w domu tyle osób. Reszta to spontan i improwizacja. Mimo
wszystko przyjęcie uważam za bardzo udane. Udało mi się nawet zrobić dla
Was kilka fotek. Tort wyszedł baaardzo dobry, babeczki i cake popsy też.
Usłyszałam nawet, że powinnam otworzyć cukiernię, także moje ego zostało cudownie
połechtane ;) Zaraz podzielę się z Wami przepisami. Kiedy goście się rozjechali
byłam padnięta i marzyłam tylko o ciepłym miłym łóżku, ale czekało mnie jeszcze
wyjście z okazji urodzin Pana Domu tym razem bo Pan Domu nie miał się kiedy urodzić,
tylko jeden dzień przed urodzinami Kuby (żart :P) i nie uważam tego za coś
fajnego, uwierzcie mi. Bardzo ciężko jest ogarnąć dwie balangi urodzinowe i sprawić
by wszyscy byli zadowoleni i nikt nie poczuł się zaniedbany. Wyjście okazało
się co prawda super, ale do dziś się jeszcze nie zregenerowałam i już wiem, że
w przyszłym roku będę się jeszcze bardziej organizować chociaż doskonale zdaję
sobie sprawę, że przy mały dziecku nawet najbardziej zorganizowana matka ma
święte prawo nie wyrobić się z tym czy z tamtym z racji nieprzewidywalności dziecięcia, jego humorów i zachcianek :) A na tym nie koniec bo w przyszły weekend kolejna impreza, tym razem dla znajomych :)
Przechodząc do konkretów chciałam Wam bardzo polecić przy
okazjo organizacji przyjęć zakup butli z helem (można zamówić np. na allegro)
bo jest to o wiele tańsza impreza niż zmówienie balonów już nim wypełnionych. Nie
polecam natomiast wypełniania helem zwykłych balonów bo bardzo szybko więdną i
opadają czego doświadczyłam niestety na własnej skórze. Bardzo polecam też
balon cyfrę, który zobaczycie na zdjęciach. Prezentuje się naprawdę zacnie.
Drugą moją propozycją, która pozwoli zaoszczędzić kilka
groszy jest własnoręczne wykonanie girlandy na tort. Moja, ze względu na
podwójną uroczystość była dwustronna, z jednej strony napis: ‘KUBUŚ’, a z
drugiej ‘TATUŚ’. Do jej wykonania będziecie potrzebować: nożyczek, papieru kolorowego, kleju, sznurka, patyczków do szaszłyków, trójkąta do odrysowania (ja użyłam tego od Garnuszka na klocuszek :DDD) i programu Power Point ;). Poniżej instrukcja:
Moją kolejną propozycją na przyjęcie jest podanie słodkości na oddzielnym stoliku, tzw. słodkim stole. Mój nie wyglądał tak jak miał wyglądać, ponieważ niestety zabrakło mi czasu ale i tak Wam go pokażę. Słodycze podane w ten sposób naprawdę fajnie i estetycznie się prezentują i nie zabierają miejsca na stole głównym.
Co do słodkości, które wykonałam
przepis na tort znajdziecie tu już wkrótce: http://slodkomii.blogspot.com/2015/12/tort-na-pierwsze-urodziny.html
przepis na babeczki z ciasteczkami oreo i masłem orzechowym tu już wkrótce:
a na cake popsy tu: http://slodkomii.blogspot.com/2015/12/cake-pops-to-swietny-pomys-na-dzieciece.html
I jeszcze kilka zdjęć z imprezy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz