Kochane matki, czy dbacie o siebie po urodzeniu dziecka tak samo jak przed, a może bardziej lub mniej?
Ja w ciąży i kiedy na świecie pojawił się nasz synek zawsze starałam się wyglądać ładnie, tzn. mieć codziennie chociaż delikatny makijaż, w szlafroku, w połogu czy po nieprzespanej
nocy, tak dla polepszenia samopoczucia, dla podkreślenia własnego JA, które w
pierwszych miesiącach po porodzie schodzi na drugi plan. Przyznam
się, że czasem ze zmęczenia i lenistwa nie zmywałam tuszu z rzęs i kresek z
powiek, a następnego dnia je tylko trochę poprawiałam by nie tracić czasu.
Wymarzyłam sobie, że będę zawsze zadbaną sexy mamą, taką szczupłą laleczką z wózkiem, co w praktyce nie zawsze mi wychodzi, zwłaszcza że teraz zdecydowanie wolę nosić się na sportowo i zapomniałam już jak to jest chodzić w szpilkach., no i z tą szczupłością nie jest do końca tak jakbym chciała. Ale z drugiej strony czy na sportowo nie można wyglądać równie sexy?
W ramach dbania o siebie po porodzie zaczęłam
regularnie chodzić na manicure hybrydowy. Robię to z 3 powodów: po pierwsze
kiedy mam ładne paznokcie, to czuję się o niebo lepiej, po drugie utrzymuje się on stosunkowo długo, jakieś
dwa tygodnie, więc dla wiecznie zajętej mamuśki jest to mega wygodne. Po trzecie
pobyt u mojej ukochanej kosmetyczki Moni, również młodej mamy, to czas tylko
dla mnie, chwila relaksu, oderwanie się od codziennych obowiązków. To bardzo
ważne by czasem mieć taką chwilę dla siebie. Wraca się wtedy do domu
z pokładami pozytywnej energii.
Moją zmorą po porodzie stały się włosy. Kiedyś moja bezdzietna przyjaciółka spytała mnie czemu świeżo upieczone matki obcinają włosy. Niedawno powiedziałam jej, że już wiem, doskonale rozumiem i wcale się nie dziwię. Po pierwsze ciężko jest pielęgnować długie włochy przy małym dziecku. Mycie, suszenie, prostowanie (zazdroszczę tym, którzy mają proste włosy i nie muszą tego robić bo ja bez prostownicy żyć nie mogę, gdy jej nie zastosuję mam istny pierdolnik na głowie), które kiedyś były czynnościami normalnymi i zupełnie naturalnymi nagle zabierają zbyt dużo cennego czasu. Nie zawsze też jest Ci dane dokończyć ten długi proces bo musisz np. wyskoczyć spod prysznica do płaczącego dziecka z pianą na głowie i co wtedy??? Po drugie małe dziecko uwielbia matkę za włosy targać i tarmosić, wyrywać je i zadawać rodzicielce ból ku własnej uciesze. Po trzecie włosy kilka miesięcy po porodzie zaczynają nieubłaganie wypadać i znajdujesz je wszędzie, dosłownie wszędzie...:( Ja mimo wszystko włosów nie obcięłam, jednak bardzo rzadko je rozpuszczam. Moją ulubioną fryzura jest teraz kok. No i rzadziej myję te moje włochy bo jak sobie pomyślę, że muszę wykonać te wszystkie zabiegi i że zajmie mi to jakąś godzinę, no to ręce mi opadają… Nie to, że chodzę z brudnym łbem, ale nie mam już czasu i siły robić tego codziennie lub co drugi dzień. Pocieszam się faktem, że zbyt częste mycie włosów wcale nie jest zdrowe!!!
Dla siebie regularnie chodzę na fitness, tak 2 razy w tyg i trochę ćwiczę w domu, chociaż ostatnio się bardzo w tym temacie opuściłam. Mogę jednak z dumą powiedzieć, że prawie, prawie udało mi się wrócić do sylwetki sprzed ciąży, a przytyłam 17 kg. Od dzisiaj biorę się jednak w garść i wracam do częstszych treningów bo za niecały miesiąc pierwsze urodziny mojego synka, a ja postanowiłam sobie, że po roku od porodu będę wyglądać tak jak przed ciążą. Zobaczymy czy uda mi się w tym wytrwać i czy te wredne słodycze, które są moją wielką słabością nie zniweczą mojego planu.
Jak postrzegam swoje ciało po ciąży? W sumie jest ok. Nie mam rozstępów bo w trakcie ciąży smarowałam, nacierałam i nawilżałam mój brzuchol jak tylko mogłam, no i po urodzeniu też. Używałam kosmetyków firmy Palmers, które bardzo polecam. Co prawda ich zapach jest dość intensywny (mocno pachną kakaem i np. moja ciężarna koleżanka na samą myśl o tym zapachu biegła do kibelka) co w ciąży może przyprawiać o mdłości, ale warto.
Poza tym zwracam uwagę na to co jem. Staram się jeść zdrowo i regularnie. Korzystam z rad
dietetyka, aczkolwiek 5 zbilansowanych, regularnych posiłków przy małym dziecku
jest nie lada wyzwaniem, nawet jeśli Pan Domu króluje w kuchni i przygotowuje zdrowe żarełko, to i tak
podgrzanie go i zjedzenie o odpowiedniej godzinie i w odpowiedniej ilości czasem graniczy z cudem.
A co z zakupami ciuchowymi? Otóż przyznam się, że bardzo
mało kupuje w porównaniu do okresu sprzed ciąży. Niestety lub stety to prawda,
że kiedy matka idzie na zakupy, to najczęściej przynosi do domu dziecięce fatałaszki
a jej garderoba na tle garderoby malucha wygląda mizernie.
W końcu przychodzi jednak taki moment, że i matka chce jakoś
wyglądać, moment buntu i niedosytu i u mnie właśnie on nastąpił. Rzucam wszystko i w przyszłym tygodniu
bawię z małym u mojej mamy w stolicy. Babcia odpocznie od roboty, nacieszy się
wnusiem, a mama odda się szaleństwu zakupów i ma nadzieje, że nie pójdzie z
torbami bo budżet ograniczony!
Tak więc nie zapominajcie w tym wszystkim o sobie kochane kobitki, zafundujcie sobie czasem wizytę u fryzjera czy kosmetyczki, dbajcie o swoje ciała jak tylko możecie (wiem, wiem, często się nie chce, często ciężko ruszyć dupę po całym dniu opieki nad maluchem), walczcie o siebie i bądźcie pięknymi mamami dla swoich dzieci i przede wszystkim dla siebie samych!
Tak więc nie zapominajcie w tym wszystkim o sobie kochane kobitki, zafundujcie sobie czasem wizytę u fryzjera czy kosmetyczki, dbajcie o swoje ciała jak tylko możecie (wiem, wiem, często się nie chce, często ciężko ruszyć dupę po całym dniu opieki nad maluchem), walczcie o siebie i bądźcie pięknymi mamami dla swoich dzieci i przede wszystkim dla siebie samych!
A jak to jest u Was moje drogie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz